10-12-2010 23:12
Scion
W działach: RPG | Odsłony: 11
Długo napalałem się na Sciona.
Dla nowych w temacie - to taka gra RPG, która ma parę latek, ale jak dotąd nie chciała wpaść w me łapy. Napalałem się na grę od dawna - hej można grać potomkiem Zeusa, Thora, Lokiego, Seta.
A okej, miałem tłumaczyć co to za cudo.
Scion jest grą RPG, osadzoną w realiach współczesnego świata, gdzie gracze wcielają się w role herosów. Takich jak w mitologii - wiecie, syn Zeusa z nieprawego łoża. Nasi bohaterowie mają znacznie większe możliwości niż przeciętni buce z ulicy, otacza ich nimb tajemniczości, no i brzemię przeznaczenia też lekkie nie jest. A do tego polityka, miasta, gangi i utarczki. W tle zaś większa historia.
Recenzje w sieci i w sklepach entuzjastyczne.
Hej, podobali mi się Amerykańscy Bogowie, wszelkie mitologie pochłaniam szybciej niż bagno nieuważnych podróżnych, to gra dla mnie. Tak pomyślałem.
Dobra. Knigę zdobyłem (na razie tylko pierwszą z podstawek – Scion:Hero, ale co będę się wykosztowywał w ciemno), zacząłem czytać. I myślałem, że siusiacz mnie strzeli. Bo ja już kiedyś kupiłem ten podręcznik, tylko inaczej się nazywał. Ba, kupiłem go trzy razy. W trzech odsłonach. Rozważałem czwartą nawet.
Już tłumaczę.
Tajemnicze, wszechpotężne istoty, wywodzące się z zamierzchłych czasów, otoczone nimbem tajemniczości, rozkładąjace buców z ulicy na łopatki, brzemię tajemnicy i większa historia w tle. Kto to? Ej Drasiu – sam pisałeś, to Herosi. Pamiętasz?
Guzik prawda. To Wampiry. A ja kupiłem swego czasu trzy gry o Wampirach (Fanfaronadę, Mroczne (ć)Wieki oraz Requiem). Wspominam je z rozrzewnieniem (chociaż dziś rzekłbym, że były do bólu pretensjonalne). Teraz zaś kupiłem Sciona i wierzcie lub nie, ale czuję się jakbym czytał Wampira.
Nie chodzi mi o charakterystyczny układ podręcznika – czytałem Wilkołaka, Maga, Changelinga – tak, miały ten sam układ treści i tą samą mechanikę, ale czymś się u diabła różniły. Nie uważajcie mnie za durnia – wiem, że to White Wolf, wiem że prowadzi taką własnie politykę wydawniczą. Ba, widzę nawet korzyści w trzaskaniu wszystkich podręczników jak spod jednej sztancy (choćby wygodę w łączeniu gier).
Ale nasi Herosi są naprawdę bliscy wampirom. Jasne, odpada ten fragment o wewnętrznym rozdarciu (choć Herosi też toczą wewnętrzną walkę, jednak nie tak mocną, ale mają ten wewnętrzny przymus robienia tego, co ich niebiańscy staruszkowie). Jednak powiedziałbym, że mają podobny "pałer", w podobny sposób rozwiązany co dawne wampirze dyscypliny. Można rozpisać dowolnego wampira i dowolnego herosa, posadzić ich w jednej knajpie i nikt nie pozna który jest który. Zakres modyfikacji jest skromny. Powiedziałbym, że jedynie estetyka dzieli te dwie gry. Wampir ma trochę mroczniejszą estetykę, ale wiele elementów scenografii jest wspólnych (ciemne uliczki, gangi, szemrane sprawy, walka o wpływy – wiecie o czym mówię). Konwencja zaś bardzo podobna – nadprzyrodzeni kolesie o podobnych możliwościach, robiących w sumie dość podobne rzeczy.
Tu pewnie ktoś powie:
O czym Drachu ten gada,
że tak swobodnie bzdury wypowiada?
Wampir opowiada o ludzkiej naturze,
a w Scione jedynie tłuczenie jest duże!
A ja na to mówię guzik prawda
Ty kiszko cielęca
W Wampirze zawsze obala się księcia!
No właśnie. Niby ten Wampir taki poważny był, grałem u Matek Boskich Wampirowskich fandomu i 4 sesje na 5 rozegranych dotyczyły obalania/bronienia księcia i tłuczenia (wierzcie mi, nie po to ma się akcelerację na 5 kropek, by dyskutować o literaturze) + trochę dylematów z zada.
Teraz siedzę nad podręcznikiem i nie wiem co z grą zrobić. Ma parę fajnych smaczków, no i kampania w podręczniku jest niczego sobie. A z drugiej strony – to nieświeży kotlet. Nie mam ochoty wracać do Wampira w nowych dekoracjach. Gra jest spoko, ale nie na tyle by wracać do tej mechaniki (za którą szczerze mówiąc nie przepadam), nawet jeśli jest tutaj parę pomysłów z Exalted (np. brak podziału na rundy).
Pierwsza myśl:
Zrobię na Savage Worlds! Jak tylko skończę konwersje Warhammera, L5K, 7th sea, Kronik Mutantów i Rogue Tradera. I spiszę do końca Rajską Lagunę do Weird War. Czyli nigdy jak sądzę. To w zasadzie nie byłoby takie trudne – Baldwin miał parę fajnych pomysłów na Matrixowe sceny z bullet time itp. Sprawdźcie na forum Gramela. W sumie łatwo byłoby zrobić coś takiego w oparciu o Superpowes Companion + kilka pomysłów Baldwina + kilka specyficznych wad i zalet. Super.
Ale jest jedna kwestia w której Savage Worlds nie dają rady. Kładą mały nacisk na social combat, wpływy, własne organizacje, moce wpływające na umysły. Tak. To wszystko jest w Savage Worlds, ale ma nieco zmarginalizowane znaczenie w stosunku to np. konfrontacji fizycznej. Już tłumaczę – mocy służących do różnego rodzaju naparzania w Superpowers Companion jest z 50. Moce wpływajacych na umysły są dwie. Mocy do manipulacji większymi grupami nie ma wcale. Te wszystkie trzody, followerzy, majętności i tak dalej będą okreslane z grubsza tylko (jest wprawdzie moc dająca followerów, ale to tylko kilkunastu silnorękich, nie ta skala. Zaś przewaga szycha jest na maksa ogólna).
Generalnie – da się zrobić to na Savage Worlds, ale nie wszystkie aspekty Sciona da się tu oddać. Przyznam szczerze, że mimo to rozważam ten wariant, choć nie byłby to taki podręcznikowy Scion. Ale znając mój słomiany zapał rozgrzebię sprawę i porzucę po pierwszych 10 stronach. Ja to muszę mieć jakiś kij/marchewkę by skończyć tekst.
Dla nowych w temacie - to taka gra RPG, która ma parę latek, ale jak dotąd nie chciała wpaść w me łapy. Napalałem się na grę od dawna - hej można grać potomkiem Zeusa, Thora, Lokiego, Seta.
A okej, miałem tłumaczyć co to za cudo.
Scion jest grą RPG, osadzoną w realiach współczesnego świata, gdzie gracze wcielają się w role herosów. Takich jak w mitologii - wiecie, syn Zeusa z nieprawego łoża. Nasi bohaterowie mają znacznie większe możliwości niż przeciętni buce z ulicy, otacza ich nimb tajemniczości, no i brzemię przeznaczenia też lekkie nie jest. A do tego polityka, miasta, gangi i utarczki. W tle zaś większa historia.
Recenzje w sieci i w sklepach entuzjastyczne.
Hej, podobali mi się Amerykańscy Bogowie, wszelkie mitologie pochłaniam szybciej niż bagno nieuważnych podróżnych, to gra dla mnie. Tak pomyślałem.
Dobra. Knigę zdobyłem (na razie tylko pierwszą z podstawek – Scion:Hero, ale co będę się wykosztowywał w ciemno), zacząłem czytać. I myślałem, że siusiacz mnie strzeli. Bo ja już kiedyś kupiłem ten podręcznik, tylko inaczej się nazywał. Ba, kupiłem go trzy razy. W trzech odsłonach. Rozważałem czwartą nawet.
Już tłumaczę.
Tajemnicze, wszechpotężne istoty, wywodzące się z zamierzchłych czasów, otoczone nimbem tajemniczości, rozkładąjace buców z ulicy na łopatki, brzemię tajemnicy i większa historia w tle. Kto to? Ej Drasiu – sam pisałeś, to Herosi. Pamiętasz?
Guzik prawda. To Wampiry. A ja kupiłem swego czasu trzy gry o Wampirach (Fanfaronadę, Mroczne (ć)Wieki oraz Requiem). Wspominam je z rozrzewnieniem (chociaż dziś rzekłbym, że były do bólu pretensjonalne). Teraz zaś kupiłem Sciona i wierzcie lub nie, ale czuję się jakbym czytał Wampira.
Nie chodzi mi o charakterystyczny układ podręcznika – czytałem Wilkołaka, Maga, Changelinga – tak, miały ten sam układ treści i tą samą mechanikę, ale czymś się u diabła różniły. Nie uważajcie mnie za durnia – wiem, że to White Wolf, wiem że prowadzi taką własnie politykę wydawniczą. Ba, widzę nawet korzyści w trzaskaniu wszystkich podręczników jak spod jednej sztancy (choćby wygodę w łączeniu gier).
Ale nasi Herosi są naprawdę bliscy wampirom. Jasne, odpada ten fragment o wewnętrznym rozdarciu (choć Herosi też toczą wewnętrzną walkę, jednak nie tak mocną, ale mają ten wewnętrzny przymus robienia tego, co ich niebiańscy staruszkowie). Jednak powiedziałbym, że mają podobny "pałer", w podobny sposób rozwiązany co dawne wampirze dyscypliny. Można rozpisać dowolnego wampira i dowolnego herosa, posadzić ich w jednej knajpie i nikt nie pozna który jest który. Zakres modyfikacji jest skromny. Powiedziałbym, że jedynie estetyka dzieli te dwie gry. Wampir ma trochę mroczniejszą estetykę, ale wiele elementów scenografii jest wspólnych (ciemne uliczki, gangi, szemrane sprawy, walka o wpływy – wiecie o czym mówię). Konwencja zaś bardzo podobna – nadprzyrodzeni kolesie o podobnych możliwościach, robiących w sumie dość podobne rzeczy.
Tu pewnie ktoś powie:
O czym Drachu ten gada,
że tak swobodnie bzdury wypowiada?
Wampir opowiada o ludzkiej naturze,
a w Scione jedynie tłuczenie jest duże!
A ja na to mówię guzik prawda
Ty kiszko cielęca
W Wampirze zawsze obala się księcia!
No właśnie. Niby ten Wampir taki poważny był, grałem u Matek Boskich Wampirowskich fandomu i 4 sesje na 5 rozegranych dotyczyły obalania/bronienia księcia i tłuczenia (wierzcie mi, nie po to ma się akcelerację na 5 kropek, by dyskutować o literaturze) + trochę dylematów z zada.
Teraz siedzę nad podręcznikiem i nie wiem co z grą zrobić. Ma parę fajnych smaczków, no i kampania w podręczniku jest niczego sobie. A z drugiej strony – to nieświeży kotlet. Nie mam ochoty wracać do Wampira w nowych dekoracjach. Gra jest spoko, ale nie na tyle by wracać do tej mechaniki (za którą szczerze mówiąc nie przepadam), nawet jeśli jest tutaj parę pomysłów z Exalted (np. brak podziału na rundy).
Pierwsza myśl:
Zrobię na Savage Worlds! Jak tylko skończę konwersje Warhammera, L5K, 7th sea, Kronik Mutantów i Rogue Tradera. I spiszę do końca Rajską Lagunę do Weird War. Czyli nigdy jak sądzę. To w zasadzie nie byłoby takie trudne – Baldwin miał parę fajnych pomysłów na Matrixowe sceny z bullet time itp. Sprawdźcie na forum Gramela. W sumie łatwo byłoby zrobić coś takiego w oparciu o Superpowes Companion + kilka pomysłów Baldwina + kilka specyficznych wad i zalet. Super.
Ale jest jedna kwestia w której Savage Worlds nie dają rady. Kładą mały nacisk na social combat, wpływy, własne organizacje, moce wpływające na umysły. Tak. To wszystko jest w Savage Worlds, ale ma nieco zmarginalizowane znaczenie w stosunku to np. konfrontacji fizycznej. Już tłumaczę – mocy służących do różnego rodzaju naparzania w Superpowers Companion jest z 50. Moce wpływajacych na umysły są dwie. Mocy do manipulacji większymi grupami nie ma wcale. Te wszystkie trzody, followerzy, majętności i tak dalej będą okreslane z grubsza tylko (jest wprawdzie moc dająca followerów, ale to tylko kilkunastu silnorękich, nie ta skala. Zaś przewaga szycha jest na maksa ogólna).
Generalnie – da się zrobić to na Savage Worlds, ale nie wszystkie aspekty Sciona da się tu oddać. Przyznam szczerze, że mimo to rozważam ten wariant, choć nie byłby to taki podręcznikowy Scion. Ale znając mój słomiany zapał rozgrzebię sprawę i porzucę po pierwszych 10 stronach. Ja to muszę mieć jakiś kij/marchewkę by skończyć tekst.
15
Notka polecana przez: AdamWaskiewicz, Arkadiusz Rygiel, Cooperator Veritatis, Ifryt, kaduceusz, KFC, Malaggar, ment, Morel, Nadiv, Szczur, Vukodlak, zegarmistrz, Zuhar
Poleć innym tę notkę