» Blog » Gorzkie żale erpegowe.
30-06-2014 19:06

Gorzkie żale erpegowe.

W działach: RPG, rozważania, mojszyzm | Odsłony: 858

Dzień dobry moi mili!

nie wiem jak Wy, ale ja mam trochę problem z RPG. Nie mogę w nie grać tyle ile chciałbym. Jak człowiek był młodzianem, to nie śmierdział sianem! Dlatego non stop młócił w pięć gier na krzyż, za to intensywnie (bo czasu było więcej niż lodu na kursie Titanica). Teraz, gdy zaś mam dostęp do większej ilości podręczników okazało się, że czas jest dobrem ściśle reglamentowanym. A nawet jeśli ja akurat go mam, to ludzie z którymi lubię grać w RPG mają go tak samo mało jak ja, więc ciężko się zgrać. Z rozrzewnieniem wspominam czas ogólniaka czy studiów, ale... no wiecie, ten wspaniały okres zakończyłem definitywnie 7 lat temu. Poważnie - wspaniałe czasy - ale się skończyły. 

Dlaczego o tym piszę? Bo widzicie - tu dochodzimy do źródła mojej dzisiejszej frustracji - za dużo gier, za mało czasu. To w wielkim skrócie. Co jakiś czas wpadają mi w ręce wspaniałe systemy i settingi, w które chciałbym grać, a jak się skończy na k4 sesjach, to już i tak jest nieźle. I właśnie o nich chciałbym pisać dzisiaj - o grach, któe chciałbym przytulić do serca, a nie mam na to czasu/możliwości. Pozwól zatem, że zaproszę Cię do notki właściwej, albowiem napis który właśnie czytasz jest linkiem.

2
Notka polecana przez: KFC, ram
Poleć innym tę notkę

Komentarze


Fenris

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Znam ten ból, mimo mniej lat na karku - co prawda w RPG nigdy głęboko nie siedziałem, ale jakieś dwa darmowe systemy wzorowane na dedekach ogrywałem. Sesje po 8 - 12 godzin zlatywały szybciutko.

30-06-2014 19:22
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To chyba trochę tak, jak z octem. Swego czasu poza nim w sklepach nie było nic więcej... Teraz jest wszystko, ale nie ma za co tego kupić.Błogosławieni ci, którzy mają wolne nie tylko niedziele. I w tym wariatkowie biegania od urzędu do urzędu, żeby dostać decyzję odmowną i podwyżkę czynszu, oraz od sklepu do sklepu, żeby kupić coś taniej, bo nie starczy do pierwszego i trzeba wpieprzać odrestaurowaną mielonkę, Krakowską suchą oglądając sobie tylko na wystawie i sycąc się zapachem... Zapominając o jakichkolwiek wakacjach, na które jakoś się nie zbiera. O takich niby zwykłych instytucjach, jak kino, bo nie starczy na inne rzeczy, a pewnie i tak czasu nie będzie, żby do kina pójść.W sumie to ja nawet czasu nie mam po pracy sobie dobrze włączyc komputer i odpalić jakąś gierkę, a co dopiero mówić tu o wygospodrowaniu go na spotkania ze znajomymi, pomijając oczywiście synchronizację. Wyżaliłem się. 
30-06-2014 19:23
Marweł Baśniarz
   
Ocena:
+5

Taka luźna myśl mnie naszła w kontekście twojej pełnej notki:

Moim zdaniem czytanie podręczników do RPG i związane z nim fantazjowanie, tworzenie postaci, scenariuszy i stworów (choćby w głowie) to równie przyjemne hobby jak samo granie. A mam wrażenie, że wiele osób tego nie docenia, traktując je w pewnym sensie jak rozrywkę drugiej kategorii czy wręcz jakiś kaleki substytut grania.

01-07-2014 12:58
Cherokee
   
Ocena:
+2

substytut grania

Jest substytutem grania w takim samym sensie, w jakim granie jest substytutem czytania. Czytając nie docenisz mechaniki, grając nie docenisz wykreowanego settingu (bo zawsze dostaniesz tylko fragment i to przefiltrowany przez czyjąś wyobraźnię).

01-07-2014 13:23
~

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Cherokee, oczywiście masz rację. Być może nieprecyzyjnie się wyraziłem, bo pisząc "kaleki substytut grania", chodziło mi raczej o to, że jest substytutem często traktowanym nie jako nieco inna, ale równie zacna rozrywka, a jako marne popłuczyny po prawdziwie godnej sztuce, jaką jest granie.
01-07-2014 14:24
ment
   
Ocena:
+8

Ja ostatecznie jakiś czas temu zdałem sobie sprawę z tego, że tak naprawdę nie lubię grać w erpegi. Lubię je czytać, czytać o nich, gadać o nich, rozkminiać postaci, sceny, scenariusze i kampanie, ale grać nie lubię. Za dużo z tym pierdoczenia. Za bardzo rozjeżdżają się wizje tego, jak gra powinna wyglądać, co akcentować, etc.
Z planszówkami nie mam tego problemu, więc wydaje mi się, że to w dużej mierze wina partyzanckości erpegów (nie ma spójnej, funkcjonującej w zbiorowej świadomości graczy/prowadzących wizji, nie ma nawet definicji -jest wolna amerykanka i każdy gra, jak lubi lub jak lubią ludzie, z którymi na granie jest skazany). Jest ta jechana "złota zasada", która każdą grę obraca w nic. A że prowadzącym też nie lubię być autorytarnym (tzn. lubię, ale staram się nie robić tego kosztem graczy -jeśli coś postanawiam, to chciałbym, żeby rozumieli dlaczego, etc.), to gra mi się tak se -bez względu na ekipę i to, kto prowadzi. 
W planszówkach natomiast jest skąpy (w porównaniu) zestaw zasad, jasne ramy rozgrywki i jej cele. Jeśli mam spędzić wieczór z kumplami, to wolę robić wtedy coś: 
a) co pozwoli mi się nacieszyć towarzystwem i luźną gadką -w rpg wtedy klimat się rozjeżdża i robi się co najmniej dziwnie;
b) co nie angażuje za bardzo -planszówkę wystarczy przynieść, prep jest minimalny;
c) nie powoduje konfliktów -ojejajeja, ile to kłótni o zasady, ich interpretacje, dodawanie nowych lub usuwanie niepasujących się natoczyłem;
d) co jest dla uczestników -a, no cóż, w rpg to uczestnicy są dla gry;
e) co można mieć w dupie, a i tak będzie fajnie -o ile w planszówce luźne podejście do gry to standard, bo i z blantem, i z browarem, i z dziewczyną na kolanach mogę się nacieszyć grą, tak erpegi jednak wymagają więcej skupienia.
Wiem, pewnie można i tak w erpegi grać, ale jakoś mi to wtedy mało mi się podoba, więc wolę erpegi olać.

Chyba żadne hobby nie dało mi tyle frustracji co erpegi -i dlatego nawet mi ich w życiu nie brakuje -tzn. grania w nie, bo rozkminy i fascynacje mam nadal.

01-07-2014 16:50
Cherokee
   
Ocena:
0

Za bardzo rozjeżdżają się wizje tego, jak gra powinna wyglądać, co akcentować, etc.

This so much.

01-07-2014 17:00
~Wybrakowany

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
To jednak jest więcej takich gości jak ja, którzy czerpią radość z samego procesu kreacji lub tworzenia. Nawet bardziej, niż z grania czy prowadzenia. Jednak sporo frajdy daje umiejscowienie gdzieś swego dzieła. Ożywienie go. I nie chodzi tutaj o laury, których zbieraniem zajmują się ludzie startujący w różnego rodzaju konkursach. Raczej o wewnętrzną radość czy dumę ze swojego dzieła. Zmałego, niby nic nieznaczącego elementu tła, który został wykonany dokładnie tak, jak sobie to umyśliliśmy. Czy chodzi o lokację, postać, dialog, scenariusz, cokolwiek. Jednak sporo z takich dzieł leży gdzieś niedokończonych z racji braku czasu, chęci, albo wiedzy autora, żeby mógł zamknąć projekt. A "ozywienie" projektu, to proces złożony, wymagający taże sporo środków.Jak wielu ludzi ma czasami pomysł na fajny rysunek, ale nie umie rysować? Na film, albo chociaż reklamę, ale nie ma środków na realizację? To jest właśnie problem, a ze współpracą z innymi ludźmi już tak różowo nie jest. Trzeba dobrze trafić, dobrać się. To nie jest niestety łatwe. Zwłaszcza, że brakuje czasu na szukanie.Mimo wszystko, fajnie mieć w głowie miriady planów i obserwować, jak żyją własnym życiem.Mam wrażenie, że branża gier komputerowych mogła by na pomysłach takich ludzi sporo skorzystać. Wlaściwie to nawet się dziwię, że twórcy gier tak rzadko sięgają po autorskie pomysły. Widziałem wiele autorskich pomysłów lepszych od orginału, lub mu dorównujących. Lecz bez przypraw (oryginalne głosy, podkład, etc.) były nieco wyblakłe. Po prostu niektórzy ludzie mają naturę pomysłodawców. Czasami przjdzie im do głowy coś, tak nagle, coś naprawdę wartego uwagi. Tylko, że oni już niczego więcej z tym nie potrafią zrobić.Szkoda, że nikt nie pomyślał do tej pory o jakiejś internetowej szufladzie na rzecz wrzucania swoich pomysłów i ich realizacji.
01-07-2014 18:52
~CH.. D.. i kamieniu kupa

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Pomyśleli, pomyśleli, tyle że i tak nikt by to takiej szuflady nie zaglądał więc what's the point?
01-07-2014 19:30
szelest
    ment gratulacje
Ocena:
0

Właśnie sprzedałeś sekret 70% fandomowców

01-07-2014 22:54
ram
   
Ocena:
0


Nowy, Przeklęty Świat mógłbyś wydać. Jednego klienta już masz :)

Od czasu przeczytania w podstawówce "Za Czarną Rzeką" miałem ochotę na grę w tym klimacie. A z tego co pamiętam z konkursu, to pomysły były niezłe.


 

02-07-2014 09:41
Drachu
   
Ocena:
+2

Ha!

Jasne, czytanie podręczników i wymyślanie patentów jest niezłym hobby samym w sobie. Z jakiejś przyczyny w końcu są ładnie wydawane i ilustrowane. I  mam takie gry, które kapitalnie mi się czyta i świetnie o nich myśli, a które prowadziłem ledwie parę razy - i chociaż było fajnie, to raczej nie będę tego robił częściej.

Ale, z drugiej strony, poprowadzenie niezłej sesji daje mi dużo satysfakcji. Wracam potem do niej myślami, gdy słucham muzyki np. jadąc do pracy, oczami wyobraźni widzę sceny z rozegranej sesji*. Od razu mam ochotę siadać i pisać raport, bo mam ochotę grać dalej. Lubię to uczucie.

Ale jak poprowadzę sesję zajebistą (a i takie się zdarzają czasami), to już mnie zupełnie euforia nosi.

Gdybym tylko czytał RPGi, to czułbym się sfrustrowany - myślałbym o super akcjach, które można zrobić i wkurzałbym się, że ich nie zrobię. 

Odnośnie tego co pisałeś, mencie - jasne, że mega wyśrubowane oczekiwania sprawiają, że nie docenia się tego co się ma. Patrz - grałem u Ciebie parokrotnie - weźmy na ten przykład siódemkę. W jakimś momencie odpuściliśmy. Mówiłeś właśnie, że nie tak to sobie wyobrażałeś. A mi się zajebiście grało, a kilka momentów tej kampanii wspominamy z Jaculkiem do teraz. Oczekujesz od tej rozrywki zbyt wiele :)

Ram: Czasami mam ochotę usiąść i to spisać. A "za czarną rzeką" jest ekstra :)

* ja mam taką zasadę, że jak umiem po sesji zwizualizować sobie jej co lepsze fragmenty z muzyką Rammsteina w tle (tworząc tym samym oczami wyobraźni klip), to było fajnie :) 

 

PS. Zablokowałem tyldy (z żalem, bo fajne rzeczy niezalogowani tu również pisali), bo nie lubię chamówy.

02-07-2014 10:39
Headbanger
   
Ocena:
0

Ja gram teraz więcej i regularniej niż kiedykolwiek... po ślubie ;)

02-07-2014 12:56
Drachu
   
Ocena:
+1

Wiesz Headu - ja też między ślubem a narodzinami Krzycha grałem dużo - to jest niezły czas na granie (i, oczywiście, wszystkiego dobrego na nowej drodze życia Wam życzę) :)

Nawet teraz gram sporo (właśnie zacząłem z nową drużyną), ale teraz to mnie braki lokalowe kopią. Problemem jest też zgranie z pozostałymi ludźmi z ekipy.

02-07-2014 13:06
ment
   
Ocena:
+1

szelest, cóż, taka ze mnie łajza. :)
Drachu, były momenty, że i mi się podobało, ale jednak dysonans między tym, jak to sobie wyobrażam przed sesją, a tym, co na sesji faktycznie wychodzi, jest dla mnie za duży -po co mam się męczyć. Podchodzę do hobby praktycznie -jeśli mogę zapełnić czas czymś, co daje mi więcej frajdy. Tym bardziej, że inne aktywności nadal można wykonywać w tym samym gronie.

02-07-2014 15:45
Drachu
   
Ocena:
+1

Bardzo mi przykro, ale do obrażania się nawzajem macie PW. Bez cienia hejta z mojej strony - po prostu swoje sprawy wytłumaczcie sobie w cyfrowe 4 oczy. Jakby ktoś zapomniał o co poszło, to Wernyhora zrobił screeny.

02-07-2014 17:56
Headbanger
   
Ocena:
0

Wracając, naprawdę uważam, że RPGi są do grania, a Książki/opowiadania do pisania. Jeżeli gracze przeszkadzają w prowadzeniu przygody to jest to złe podeście do tych gier.

02-07-2014 18:12
ment
   
Ocena:
0

Ty dalej nie rozumiesz. Co Ci to robi, że ktoś coś tam innego z erpegami dłubie niż Ty? Aż tak bardzo brakuje Ci emocji w życiu, że musisz ludziom udowadniać, że się mylą? Jeśli ktoś chce sobie z podręcznika robić podstawkę pod kubek z kawą, a z kostek kulki gejszy -co za różnica?
Ja lubię rozkminiać, ktoś lubi przygody i systemy pisać, a Ty grać. No i?
O ile nie ma sensownej definicji erpegów, tak Ty dałeś radę bezbłędnie zdefiniować przegryw.

02-07-2014 19:23
Headbanger
   
Ocena:
0

To ty nie rozumiesz pewnej rzeczy. Chyba lepszą podstawką pod kubek jest podstawka pod kubek a nie podręcznik, lepszą kulką gejszy jest kulka gejszy, a nie kostka. Jasne, można używać przedmiotów niezgodnie z ich przeznaczeniem, ale czy to będzie mądre, albo rozsądne?

Naprawdę warto kupować podręczniki by robić z nich podstawki pod kubki? Może lepiej po prostu kupić kawałek sklejki i robić fikuśne podstawki pod kubki? Skoro ktoś tak bardzo się jara podstawkami pod kubki...

Jeżeli ciągle uważasz, że to pierwsze to tak, udało mi się zdefiniować przegryw całkiem dokładnie.

02-07-2014 19:50
ment
   
Ocena:
0

Kiedy stuzłotówką odpalam cygaro, to też przegrywy się spuszczają, że to złe, nierozsądne, niemądre. Ale właśnie to jest w tym najlepsze -juch w tą stówę, widok frajera i jego złości/niedowierzania jest wart więcej.

Więc jeśli chcesz się upierać, tak wykorzystuję różne rzeczy niezgodnie z ich przeznaczeniem. Sprawia mi to przyjemność. Tak samo, jak sprawia mi przyjemność patrzenie na ludzi zmagających się ze swoją ciasnotą umysłową. Dziękuję za sprawienie mi przyjemności -jednak jesteś super kolesiem. :*

02-07-2014 19:59

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.