O starych scenariuszach
W działach: RPG, rozważania, mojszyzm | Odsłony: 903Dobry wieczór moi drodzy!
Od dość długiego czasu chodzi za mną pomysł na cykl o kupnych scenariuszach. Cudzych przygód prowadziłem grubo ponad setkę. Zbadałem 1001 kupnych piramid (prowadząc postacie wywodzące się z ponad siedmiuset ras!). I jakiś czas temu uderzyło mnie, jak bardzo te stare przygody żyją w świadomości graczy. Widziałem stare scenariusze do Warhemmera idące na Allegro za sumy trzycyfrowe (okej, za najmniejszą z trzycyfrowych, ale zawsze!). Pamiętam jak jakiś czas temu FFG sięgnęło po legendę Wewnętrznego Wroga, by wypromować nadchodzącą kampanię do WFRP 3. I pamiętam jaki zrobił się szum w Internetach - bo ludzie nie chcieli czegoś nowego, nawiązującego tematem do Wewnętrznego Wroga. Oni chcieli dokładnej kopii tej starej kampanii, jedynie dopasowaną do nowej mechaniki.
Zauważyłem jeszcze jedną rzecz - przy okazji MiMa - te retro wspominki są po prostu fajne. Szalenie ciekawa jest konfrontacja naszych obecnych postaw i podejść do RPG do tego, co bawiło nas wiele lat temu. Mnie zastanowiło to, że wiele z dzisiaj opisywanych dziadków wciąż daje radę.
Oczywiście, zaczynam od staroci, ale mam w swojej kolekcji i scenariusze, na których farba drukarska jeszcze nie wyschła. Dojdę i do nich - jeśli tylko będzie komu je czytać. Tu pożebrałbym o lajki na moim profilu na FB, ale że nie mam tego ostatniego, to pozostaje mi tylko podać linka do mojego słitaśnego blogaska. I życzyć miłej lektury.
A tytuł serii zawdzięczam Sejiemu - a konkretnie artykułowi, który napisał do Pierwszych Spotkań Losowych. Tytuł mnie urzekł (w zasadzie pierwsze cztery notki tego cyklu miałem już wtedy napisane, ale jakoś zawsze miałem aktualniejsze rzeczy do wrzucenia na bloga).
I znów od strony stromych szczytów Alp Transylwańskich dobiegają opętańcze wrzaski. A na razie pozostaje mi tylko życzyć Ci, Drogi Czytelniku, spokojnych snów, kimkolwiek jesteś.