» Blog » Na Niczyjej Ziemi
26-10-2009 21:45

Na Niczyjej Ziemi

W działach: RPG | Odsłony: 17

Na Niczyjej Ziemi
Lubię Zew Cthulhu. To jeden z pierwszych (w zasadzie to trzeci, jak już mamy trzymać się liczb) systemów RPG w mojej kolekcji. Ba! To pierwsza gra z którą się spotkałem, gdzie nie było krasnoludów ani elfów. Dużo czasu mu poświęciłem. Tak więc grało się z ZC i za królowej Wiktorii i z prohibicją i z drugowojennym łoskotem gąsienic i współcześnie i za komuny w wydziale X i z mackami i bez nich. W zasadzie to był dość pojemny system. Wiem, że są twardziele co poprowadzą wszystko na mechanice WFRP. Na ZC było to proste – niby to była gra o dość mocno sprecyzowanym temacie, ale co z tego? ZC było w stanie uciągnąć prawie wszystko. Ba, moje pierwsze nieśmiałe próby pisania czegoś RPGowego też w tle miały to ZC.

O właśnie – zawsze lubiłem scenariusze do ZC. Czy to te oficjalnie wydawane przez Chaosium, czy te drukowane w MiMie lub w Labiryncie 7. Tak jak uznawałem MiMowe teksty do Wampira za (generalnie) niestrawne*, tak te do ZC uznawałem za wspaniałe. Tupelo, kampanię Misjonarz, quentinowy Nowy Mir na Wyspie Róż czy (personal fejwrit) Sen o Głębinie prowadziłem wielokrotnie. Ale prócz tego było wiele bardzo solidnych scenariuszy, które służyły do grania, nie do podziwiania. Ogólnie dział ZC w Magii i Mieczu był naprawdę mocny. Świetni autorzy, klawe tematy, świetne ilustracje. Ceniłem dział WFRP, czy ED. Spoko. Teksty do DL, czy L5K też wgniatały. Był czas, że dział DP puszczał perełkę za perełką. Ale po latach wspominam głównie niesamowite teksty do Zewu.

Dobra, to tyle na temat sentymentalnych wspomnień z mackami w tle. Dlaczego o tym wspomniałem? Otóż jakiś czas temu trafiłem na zajeżdżony egzemplarz wydanego przez Chaosium dodatku No Man's Land. To taki scenariusz dziejący się w 1918 roku na froncie, opowiadający prawdziwe dzieje zaginionego batalionu. Gracze wcielają się w błąkających się po lesie, odciętych od swej jednostki żołnierzy. Początek zniosłem słabo – porady jak się przebrać, jak udekorować pomieszczenie, jak zrobić podświetlany na niebiesko kryształ – a wszystko zakończone konkluzją „zdajemy sobie sprawę, że nie w każdej drużynie znajdzie się techniczny z teatru i dwóch żołnierzy, jak było to u nas”. Otóż (wierzcie lub nie), akurat u mnie w ekipie nie ma żołnierzy, ani technicznych z teatru. Więc nie będę miał kwarcu podświetlanego na niebiesko. Mogę co najwyżej lampkę solną skołować. Ale to obciachowe, nieprawdaż? Noż wyobraźcie sobie, Lloigorowie się zbliżają, a ja wyciągam lampkę solną i ją odpalam.

Ale potem było już lepiej. Pierwsze co uderza, to niesamowity nastrój scenariusza, Las Aragoński w październiku jawi się nieco jak inny świat. Gołe pnie drzew, mgła, szarówka i odgłosy kanonady wiele kilometrów za plecami. Potem sceny w opuszczonej wiosce i kościele szalonego księdza. Wojna jest tylko pretekstem, większość akcji dzieje się z dala od ścierających się armii. Jest w tym coś nieziemskiego. Zwykle jestem dość odporny na takie patenty – scenariusz oceniam jako ciąg zdarzeń i tylko na nich się koncentruję, ale tym razem nastrój rozłożył mnie na łopatki. Kciuk do góry.

Fabuła również daje radę. Nie oszukujmy się – są scenariusze grające samym klimatem, ale ciężko się je prowadzi. Bez klawej linii wydarzeń nawet najlepszy nastrój nie pomoże. A jak jest w Ziemi Niczyjej? Fajnie. Jest i miejsce na hapeelowy „Bezkształtny, bluźnierczy, wyjący koszmar spoza czasu”(TM) – tutaj załatwiają to Lloigorowie. Ale i pojawiają się smaczki, które uwiodą miłośników zombie movies – z wielką armią nieumarłych na końcu. Są też wewnętrzne rozterki i tarcia członków drużyny. Aha i mroczny rytuał na końcu. Niby wszystko to już było (no, ok. Lloigorowie są jednymi z mniej ogranych stworów ZC), ale wszystko podane jest w sposób na tyle świeży, że nie razi.

Kurcze, scenariusz to taki klasyk starej szkoły. Można by go pokazywać i mówić „Patrzcie, takie pisało się scenariusze te 10 lat temu. I wiecie co? Też dawały radę”. No ten daje radę na bank.

*) Nie przepadałem za tymi tekstami do Wampira, bo były niesamowicie pretensjonalne. Wiecie, dla mnie tekst RPG „Służy do grania, nie do pałowania (się, jaki to ja wielce artystyczny nie jestem)”. Te teksty obfitowały w zwroty „Pokaż im... pokaż eksplozję zmysłów, rozrywającą każą komórkę, gdy życiodajna esencja vitae spływa wzdłuż przełyku, rozpalając ciało do białości, nadając pozór życia tym martwym tkankom. A potem... pokaż pustkę i chłód wieczności, gdy ich puste, martwe dusze, łaknąć będą iskry życia. Niech zrozumieją, że ich dar jest w istocie przekleństwem, z którego wybawić ich mogą jedynie oczyszczające promienie słońca”. Czyli generalnie były o niczym. Tak! Było kilka perełek, ale zwykle męcząca egzaltacja i stylizacja na wyższą kulturę były nieznośne. Najbardziej jednak wpieniało mnie, że za tą jakże dojrzałą (wypraszam sobie te śmiechy w tylnych rzędach) fasadą krył się kiepski szkielet fabuły. Pretensjonalna bzdura boli podwójnie.

Komentarze


Malaggar
   
Ocena:
0
Być może przegapiłem, ale czy NMLa da się legalnie dostać w pdfie? ;)
26-10-2009 22:14
Drachu
   
Ocena:
0
Nie wiem, ja nie miałem pdfa. Ale jak szukałem tego obrazka, to widziałem w paru sklepach jako watermarked pdf

A to chyba właściwy link
http://catalog.chaosium.com/produc t_info.php?products_id=3713&osCsid=6 8b8f0b8632759466df503b1a89d446f
26-10-2009 22:19
Malaggar
   
Ocena:
0
Drogo motyla noga. No cóż. Chyba ziemia niczyja mnie nie chce ;)
Ale smaku to żeź mi Drachu narobił. W piekle się za to smażyć będziesz.
26-10-2009 22:22
644

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Dzieki za linke, bo scenariusz faktycznie super jest :) A strona chaosium jest na tyle user friendly, ze pewnie bym nie trafil.
27-10-2009 00:19
Malaggar
   
Ocena:
0
Swoją drogą Drachu zrobiłbyś karierę pisząc teksty do WoDu ;)
28-10-2009 00:13
Drachu
   
Ocena:
0
No nie wiem :P Za mało daję przymiotników, "vitae" powinno być "Uświęconym vitae" i tak dalej :)
28-10-2009 09:32

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.