Jak przygotowuję sesję w godzinę
Odsłony: 1146Ze specjalną dedykacją dla Anioła Gniewu - gościa może i faktycznie starszego ode mnie, ale dzięki regularnym wizytom na siłowni trzymającego się doskonale (po avatarze wnosząc :P). Uprzedzam przy tym, że Ameryki nie odkrywam - piszę o rzeczach, które dla mnie są naturalne i większość znanych mi Mg przygotowuje się podobnie.
Cześć.
W czwartek zadeklarowałem, że skrobnę notkę o tym, jak przygotowuję się do sesji i zajmuje mi to godzinę. Tzn. fajnie jak jest więcej, ale mogę zejść do godziny. Po drodze (w piątek by być dokładnym) pojawiła się kapitalna notka Furiatha. Ja, niestety, nie mogę opisać całego procesu wymyślania pomysłu na sesję z jednej przyczyny - siadając do notatnika pomysł jakiś już mam. On mi się pojawia gdzieśtam po drodze, bo nie ma dnia bym nie myślał o RPG. Często mój pomysł jest nieprzesadnie oryginalny, często dotyczy tylko pojedynczej sceny, która chciałbym, by się pojawiła, ale na dzień dobry mam już coś, czego mogę się trzymać. W zasadzie u mnie sytuacja wygląda tak, że wiem, że nie zrealizuję tych pomysłów, które mam. Muszę raczej odrzucać ich nadmiar.
Mam też o tyle łatwiej, że zazwyczaj nie prowadzę jednostrzałów. Zawsze wiem jakie są nadrzędne cele opowieści - w jakim ona idzie kierunku, co gracze chcą osiągnąć na dłuższą metę itd. To strasznie ułatwia.
Dobra, by nie przedłużać. Sesja w godzinę.